Przechadzałam się ulicami Nowego Jorku. Był on z jednej strony piękny, a z drugiej przerażający i okropny. Szłam dość szybko, więc już po chwili stałam przed Sweet Home. Westchnęłam ciężko i weszlam do środka. W środku zastałam jak zwykle pustki. Nie było nas wielu, więc rzadko można było kogoś spotkać. Dzisiejszy dzień nie był wyjątkiem. Od razu skierowałam się w stronę sypialni, ale nie dane mi było tam dojść, bo wpadłam na kogoś. A raczej ten ktoś wpadł na mnie.
- Uważaj - warknęłam.
(Ktoooś...?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz