- To co? Zjemy tu coś? - przeciągnęłam się. - Bo ja szczerze mam dość na dzisiaj...
Wzruszyła ramionami.
- Bo w sumie nigdy tak naprawdę tu nie siedziałam... - mój wzrok przypadkiem padł na jedzenie spożywane właśnie przez jakąś dziewczynę i od razu zrobiło mi się niedobrze. - Jednak preferuję opuszczenie lokalu.
Wzrok Katherine padł na jedzenie i bez słowa wyszłyśmy z baru.
Na dworze było już prawie ciemno. Stare na wpół zburzone budynki rzucały straszne cienie. Szare niebo ciemniało z każdą minutą. Zimny wiatr przenikał przez ubrania. Wzięłam głęboki oddech.
- Nawet jeśli ten świat jest zniszczony i jesteśmy dla niego tylko niepotrzebnymi śmieciami to i tak jest cudowny - powiedziałam bardziej do siebie niż do czerwonowłosej.
Katherine?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz