czwartek, 26 lutego 2015

Od Katherine

Czy to aby na pewno dobrze? Pytanie miotało mi się w głowie cały dzisiejszy dzień. Gdy zachód słońca oświetlił całą Aleję, oraz wszystkie pozostałości z jakiś odległych, lepszych czasów, teraz obdarte, zepsute i porzucone. Siedziałam pod drzewem, jako kot, szukając jakichkolwiek wad, pomysłu o dołączeniu do organizacji. Do tej pory uciekałam policji, nienawidziłam tych, którzy tak zmienili moją przyszłość. Potem dostałam informację o Lunatic, spróbowałam się dostać, dostałam się... i... siadłam pod drzewem nic nie robiąc. Z drugiej strony, może powinnam się cieszyć z braku celów, bo chyba każdy cel oznacza też zmartwienia... mimo to... Nie wiedziałam co robić. W końcu znudzona zwinęłam się w kłębek i przymknęłam lekko oczy. Nie potrafiłam zasnąć. Szkoda. Może chociaż jakieś głupie małe stworzonko się nabierze. Ale statecznie usłyszałam tylko kroki,a gdy podniosłam powieki ujrzałam niedaleko człowieka. Człowieka? Hybrydę? Coś jeszcze innego? Podniosłam się i porządnie przeciągnęłam. Miałam ochotę sprawdzić kim jest ta osoba... ale nie chciałam od razu pokazywać że jestem hybrydą... Truchtem odbiegłam gdy osoba zbliżyła się do mnie, i ruszyłam w jakieś krzaki, przystając co chwilę i przyglądając się przybyszowi, tak jak to robią koty. Gdy już mnie nie widział zaczęłam teleportować się, tak by móc wyjść z zupełnie innej strony w końcu, na drzewie zmieniłam się w człowieka i zeskoczyłam szybko, w jakiejś odległości od tej osoby. Było to po drugiej stronie, więc dziwne by było gdyby kot pojawił się w tamtym miejscu w tak szybkim tempie.

<Ktosiu? Nie przeczytałam tego dwa razy i sama nie wiem co za bzdury tam nawpisywałam, ale wiem że dzisiejszy dzień do pisania nie był dniem doskonałym... >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz