Obie opcje były równie niebezpieczne. Pierwsza, bo konwój poruszał się bardzo szybko i nie wiem czy zdążylibyśmy dotrzeć przed nimi, a druga... każdy wie czemu. Podrapałam się po brodzie.
- Myślę, że chyba powinniśmy ich sami zatrzymać... Chociaż szanse mamy marne to przynajmniej zyskamy trochę czasu dla reszty, a jak tak wbijemy do Sweet Home to przygotowania będę trwać długo - zadecydowałam.
- W takim razie ja wezmę tych z przodu, a ty zajmij się tymi bardziej z tyłu - oznajmił rzeczowo Tony.
Skinęłam głową na znak, że zrozumiałam. Rozeszliśmy się w odpowiednich kierunkach.
- Hej, czy te zabawki to aby nie przesada? - powiedziałam stojąc za konwojem podparta pod boki.
Część grupy odwróciła się w moją stronę.
- Hybryda! Łapać ją! - wykrzyknął ktoś.
- Bo dacie radę - prychnęłam i zmieniłam się w wilka.
Zaczęli do mnie strzelać, ale ja byłam na to przygotowana. Użyłam jednej z rzeczy za które mogłam podziękować ludziom, Kin'iro me. Zwolniłam czas wystarczająco żeby uniknąć wszystkich pocisków i zabić parę osób, ale jednocześnie nie aż tak bardzo żeby nie mieć sił do dalszej walki.
Tony?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz