Dłoń dziewczyny była niezwykle ciepła w dotyku. Ścisnąłem ją mocniej. Dziewczyna nieśmiało uśmiechnęła się i pognała przed siebie. Skoczyliśmy z budynku, lądując na dachu jakiegoś auta.
Białowłosa skręciła w stronę lasu. Biegliśmy przed gąszcz, a gałęzie biły nas niemiłosiernie po twarzy, zostawiając liczne zadrapania. Czułem jak strużki krwi spływają mi po twarzy, skapując na ubranie.
Nagle dziewczyna zatrzymała się, a jej oczy znowu przybrały dawną barwę. Oddychała ciężko. Padła na kolana, a ja ją podtrzymałem.
- Wszystko dobrze? - zapytałem.
- Tak. Tylko trochę zmęczyłam się. - wyjaśniła. Rozejrzałem się dookoła. Mixi nie była zdolna do dalszej ucieczki. Wpadłem na pewien pomysł. Przykucnąłem do niej plecami.
- Wejdź mi na plecy. - rzekłem.
- Słucham?
- Wejdź mi na plecy. - powtórzyłem. - Wejdziemy na te drzewo. Posiada dosyć bujną koronę i mocny pień, więc będziemy mogli się ukryć. - wyjaśniłem szybko. Dziewczyna niepewnie owinęła ręce wokół mojej szyi, zaś jej nogi zacisnęły się na moich plecach. Złapałem się mocno części kory, która wystawała i zacząłem się wspinać na górę.
< Mixuś? *U* Coś się znowu dzieje xd >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz