Trzymałam się za krwawiące ramię.
- Musimy iść - powiedziałam do Gary'ego, który już jako człowiek stał nad zwłokami tego człowieka.
- Nie dasz rady - odparł. - Jesteś przecież ranna.
- Muszę - uśmiechnęłam się słabo.
Przemieniłam się w wilka. W tej postaci rana mniej bolała i szybciej się goiła.
- Czekaj - powiedział chłopak podchodząc do mnie. - Trzeba wyjąć kulę.
Magicznym sposobem w jego ręce pojawił się nóż.
- Chol*era - mruknął. - Nie mam czym odkazić...
Prychnęłam i machnęłam łbem na znak żeby wyciągnął ją bez odkażania.
- Nie, bo dostaniesz jeszcze zakażenia... - zrezygnowany pokręcił głową, a szelesty były nuż coraz bliżej.
Garuś? =^.^=
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz