Wokół mnie wszędzie panował mrok. Oddychałem ciężko, gdyż przebiegłem dosyć spory kawałek, aby uciec z piekła. Nie chciałem tam wrócić. Chciałem być wolny. Nie miałem zamiaru być niewolnikiem ludzi, ich sługą.
Postanowiłem zmienić się w panterę, aby lepiej zgrać się otoczeniem. Ostrożnie stawiając łapy, ruszyłem przez las. Pod poduszkami czułem miękki mech i drobne gałązki. Śnieg już dawno stopniał, a ziemia wchłonęła wilgoć. Miejscami ziemia wciąż miała konsystencję błota, ale starałem się tam nie stawiać łap, aby nie pozostawić żadnych śladów.
Moim celem podróży była organizacja Lunatic. Dużo o niej słyszałem. Miejsce, gdzie hybrydy mogły żyć spokojnie. Miejsce, gdzie było się wolnym. Idealnie miejsce dla mnie. Kolejnym powodem, dla którego chciałem się tam wybrać, był fakt, że nie miałem się gdzie podziać.
Po kilku godzinach wyszedłem z gąszczu lasu i znalazłem się na terenie dawnego miasta. Widziałem wokół siebie ruiny wielkich wieżowców, porośniętych mchem. Nie zwracałem na to większej uwagi, gdyż widziałem mnóstwo zdjęć takich ruin, kiedy byłem obiektem doświadczalnym.
Poczułem, że ktoś mnie obserwuje. Szybko odwróciłem się i ujrzałem zapach innej... hybrydy. Powoli z cienia wyłoniła się postać. Nie mogłem rozpoznać czy to mężczyzna, czy też kobieta.
< Ktoś chce popisać? =3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz