Uciekaliśmy już dość długo, a ja czułam się coraz gorzej. W pewnym momencie wszystko zaczęło mi się zamazywać przed oczami. Zemdlałam. Kiedy hybryda mdleje powraca do swojej pierwotnej postaci, więc znów byłam człowiekiem.
- Mixi! - usłyszałam głos Gary'ego dochodzący jakby z zaświatów.
- Gary? - udało mi się wykrztusić.
- Mixi - uśmiechnął się słysząc mój głos, więc również chciałam się uśmiechnąć, ale wyszedł raczej grymas bólu.
- Zgu...biłeś... ich? - każda wypowiadana sylaba sprawiała mi okropny ból.
- Chyba tak...
- Cieszę... się... - powiedziałam i znów odpłynęłam.
Garuś? Jak sobie poradzisz z ranną i marudzącą Mixi? Hah... Mam pewien plan XDD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz