Uścisk dziewczyny na moim ramieniu był dosyć bolesny. Nieświadomie wbiła mi swoje paznokcie w skórę. Delikatnie złapałem jej dłoń i odsunąłem od siebie. Przystawiłem palec do ust i kazałem, aby siedziała cicho. Ostrożnie ruszyłem przed siebie na czworaka. Oderwałem małą gałązkę. Zrobiłem to tak precyzyjnie, że nic nie usłyszeli. Przymknąłem jedno oko i rzuciłem gałąź przed siebie.
- Tam! - wrzasnął mężczyzna i rzucili się w stronę krzaków.
Odczekaliśmy chwilę w kompletnej ciszy. Gdy upewniłem się, że nikogo nie ma w pobliżu, podczołgałem się do dziewczyny.
- Nareszcie poszli. - uspokoiła się. Spojrzałem na nią. Oddech stał się płytki, ale jej serce waliło dosyć szybko. Zupełnie jak moje.
- Tak, ale lepiej siedzieć cicho. - mruknąłem. - Całe szczęście, że mamy na sobie czarne ubrania, bo nas nie widać, ale twoje włosy będą rzucać się w oczy.
- Racja. - odparła. Zobaczyłem, że jej bluza nie ma kaptura, więc ściągnąłem swoją bluzę i jej dałem.
- Trzymaj. Nałóż ją na siebie i pamiętaj, aby założyć kaptur na głowę. - oświadczyłem, po czym zamieniłem się w panterę. Wolałem spać na drzewie w tej formie niz ludzkiej. Ułożyłem się wygodnie na korze i wlepiłem wzrok w dziewczynę.
< Mixuś? ^^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz